Dział bloga zajmujący się wyszukiwaniem trucicielskich błędów w książkach, filmach czy serialach oraz ich prostowaniu, by przyszłe pokolenia autorów wiedziały jak uśmiercać a jak nie uśmiercać swoich bohaterów. Teksty będą miały charakter prześmiewczo-edukacyjny, ale żadnego z opisanych ziół czy substancji nie należy testować na ludziach, zwierzętach czy innych wyższych istotach wielokomórkowych, niekoniecznie pochodzenia ziemskiego.
Dziś opowiem Wam o błędzie, od którego wszystko się zaczęło. Kiedy sześć lat temu dostałam tę książkę od Historie Słowami Opowiadane, nie sądziłam, że jej lektura tak mnie wkurzy. I nie, nie mam tu na myśli fabułę, która choć momentami tendencyjna, to jednak, przy odpowiednim nastawieniu (np. spowodowanym kieliszkiem wina i jesienną melancholią) dawała pewną przyjemność. Jednakże kiedy w książce o czarownicach, używających swojej sztuki do leczenia ludzi, pojawia się tak kardynalny (w moim odczuciu) błąd, to mam ochotę kreślić na czerwono i stawiać wszędzie wykrzykniki. A chodzi mi o króciutkie i z pozoru bardzo niewinne zdanie:
„To, że m...
No to zaczynamy 🙂
To będzie dłuuugi tekst
Na wstępie chciałam zaznaczyć, że wiem, że pracuję na starym, ośmioletnim wydaniu. W nowej odsłonie Hexalogii może tych błędów nie być (nie wiem, musze sprawdzić), ale takie mam, na takim bazuję i takie właśnie mnie zmotywowało 🙂
Ponadto nie kieruje mną złośliwość, a chęć podzielenia się fachową wiedzą. Uwielbiam Garstki z Ustki, a klan Koźlaczków zawsze będzie miał specjalne miejsce w moim sercu. Jakoś tak wyszło, że przygód Dory wcześniej nie czytałam, choć z Witkacem miałam już małe tête-à-tête. Także tylko moje zboczenie zawodowe każe mi się do tego doczepić 🙂
Okej to zaczynajmy. Mamy do z...