Fantastycznie chłodna prasówka - NF 01/2019

Z końcem starego roku przyszło do mnie wiele ciekawych rzeczy: książki, nowe fantastyczne magazyny, jeszcze więcej książek… Naprawdę różne, różności cieszące oko i dusze, a przy tym motywujące mnie do spacerów na pocztę, gdzie panie przyzwyczajone do moich wizyt z miejsca pytają, czy to znów grubsza paczka. Na szczęście nie po wszystko musiałam się fatygować. W skrzynce znalazłam między innymi styczniowy numer Nowej Fantastyki, ale ze względu na okołoświąteczny rozgardiasz, zdążyłam tylko się ucieszyć i odłożyć magazyn na biurko. Wiecie, pierniczki wymagały dużo powierzchni płaskich i jednak trochę bałaganu generowały. Z nowym rokiem jednak się nieco u mnie uspokoiło, a co za tym idzie mogłam się w końcu wziąć za czytanie.

image

Śnieg na dworze, śnieg na zdjęciu... Zima w pełni.

[]()

Zdecydowanie największe wrażenie wywarł na mnie artykuł będący wspomnieniem o Stanie Lee, który odszedł w listopadzie zeszłego roku. Najbardziej uderzyło mnie niesamowite wyważenie i obiektywizm tekstu, w połączeniu z (nie)zwykłym ludzkim ciepłem, jakiego doświadczało się w trakcie czytania. Zbyt często zdarza się tak, że po śmierci dokonania danej osoby są nadmiernie gloryfikowane, łagodzone na krawędziach, by przedstawić nam wyidealizowany obraz zmarłego. Autor rzetelnie, ale i z wyczuciem, zarysował skróconą historię życia Stanleya Liebera (jak naprawdę nazywał się nasz bohater). Nie przemilczał niedociągnięć i niewłaściwych zachowań, ale też nie umniejszył dokonań, bo trzeba przyznać, że choć nie był wzorowym współpracownikiem, Stan Lee zrobił wiele dla półświatka komiksowego i chwała mu za to.

Jeśli miałabym dalej trzymać się sympatii czytelniczych, drugie w kolejności byłoby dla mnie opowiadanie Artura Laisena „Dalej niż koniec drogi”. Jakby na nie nie patrzeć, jest to historia życia pewnej bardzo upartej kobiety, która dowodzi, że nigdy nie jest się zbyt starym na spełnianie marzeń. Ciekawie przedstawiona chronologia wydarzeń powoduje, że stopniowo odkrywamy plan i motywacje Gorjim, co tylko wzmaga ciekawość w trakcie czytania. Zrozumienie, dlaczego tak niepokorna i buntownicza dziewczyna stała się nagle przykładną żoną i matką, było zarówno największą zagadką, jaki najbarwniejszym zwrotem fabularnym całego tekstu. A jakby tego było mało, całość czytało się naprawdę przyjemnie.

image

Opowiadanie nie to, ale grafika zacna.


Niemniej w przypadku tego numery Nowej Fantastyki, dużo większe wrażenie zrobiła na mnie część publicystyczna, bo o to na trzecim miejscu sympatii znajdują się ex aequo artykuły o najnowszej, serialowej odsłonie przygód Sabriny Spellman; o współczesnym kinie familijnym; o produkcji, która była inspiracją dla Whedona przy kręceniu mego ukochanego „Firefly” oraz mitologicznie spojrzenie na „Sandmana”. Nie przeczę, że głównym czynnikiem sympatyzującym jest trafienie w moje fantastyczne gusta i w tematy poruszające ostatnio moje nerdowskie serce. Należę do osób, które z dużą dozą sceptycyzmu podchodziły do „Chillings Adventures of Sabrina” i dość przyjemnie się zaskoczyły. Oczywiście ekranizacja nie jest bez wad, ale trzeba przyznać, że została całkiem ciekawie przygotowana i robi naprawdę mocne wizualne wrażenie. Jakich kontrowersji by nie wzbudzała, to dobrze było poczytać o jej komiksowych początkach i bardziej nastoletnich problemach. Z kolei artykuł Marcina Zwierzchowskiego o kinie familijnym zdecydowanie zachęcił mnie do obejrzenia „Łowcy Trolli” – filmu od dłuższego czasu proponowanego mi przez Netflix. Zwyczajnie nie spodziewałam się, że to może być aż tak dobre. Fakt, iż wielopoziomowe produkcje ciekawe zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych zdarzają się nie dość często jak na mój gust, tylko pogłębia tę chęć. Natomiast czytanie o straceńcach z „Blake’s 7” to już zupełnie inna para nostalgicznych kaloszy. Jakoś tak w poprzedniej recenzji „Nowej Fantastyki” wspominałam, że brakuje mi takiego odkurzania klasyki i w pewien sposób jest to odpowiedź na moje marudzenie. Nie do końca, ale zawsze coś. Podobnie tekst o „Sandmanie” Neila Gaimana, z początku może wydawać się oczywistą oczywistością, bo któż z fantastów nie słyszał o tym komiksie. Ale słyszeć, przeczytać i zrozumieć to już trzy różne rzeczy. Poza tym tak dobrych opracowań nigdy dość.

image

Tu mi pasuje nowe słówko, które poznałam - nerdostalgia.


To, że dopiero teraz wspominam o pozostałych opowiadaniach, nie świadczy o ich niskim poziomie, tylko bardziej o moim mniejszym nimi zainteresowaniu. „Smocze zęby” Pawła Ciećwierza są świetnym, mrocznym tekstem, o sporym, turpistycznym zacięciu, ale zupełnie nie w moim guście. Mogę docenić sprawnie poprowadzoną fabułę ze świetnie zagranym zwrotem akcji, ale jego estetyka zupełnie do mnie nie przemawia. „July Morning” Nikołaja Gornowa jest ciekawy tylko ze względu na stworzenie świata, w którym komuniści osiągnęli swój cel. Lepiej wypada „Imion wymawianie” Maggie Clark, ponieważ opisuje spotkanie z cudownie obcą i odmienną cywilizacją, przez co jej utwór kojarzy mi się z tekstami Ursuli LeGuin. Niestety kontakty z kosmitami zostają zepchnięte na boczny tor przez ludzkie problemy i intrygi, co już mniej mi się podoba. „Cegły Geleseku” przypadły mi do gustu ze względu na niesamowity klimat opowieści, choć może panowało w nim ciut zbyt wiele chaosu i niedopowiedzenia dotyczącego istoty rzeczy.

Jestem naprawdę zachwycona wejściem Nowej Fantastyki w ten rok. Opowiadania są dobre, ale nie spodziewałam się niczego innego. Za to publicystyka tego numeru wybitnie przypada mi do gustu, ciesząc oko i serce nieco mniej mrocznego członka fandomu. Radość przepełnia mą czytelniczą duszę, ponieważ dobrych, fantastycznych tekstów nie będących recenzjami pojawia się jak na lekarstwo. Zdaję sobie sprawę, że takowe pisanie łatwe nie jest, ale do odważnych świat należy. Niemniej tym bardziej cieszy mnie taka ilość zacnej publicystyki w tym miesiącu. Dlatego też bez wahania mogę Wam ten numer polecić. Przeczytajcie i podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami, choć, moim zdaniem, będziecie zadowoleni.

image

Mam takie mało pytanko do Was: czy tylko mi się wydaje, czy tej konkretnej recenzji bliżej do streszczenia?

Poprzedni