Blog

Wydawało się, że zima w końcu rozwinęła swe skrzydła sypiąc w nas raz po raz śniegiem i strasząc mrozem, by niezwykle szybko je zwinąć i zaszyć się w pochmurnym cieniu tej bliżej nieokreślonej pory roku. Mnie mniej jednak jest to też okres, w którym ludzie intensywnie zwracają na Mróz uwagę, jakobym miała odpowiadać za wszelkie ujemne załamania pogody. Swój legendarny lapsusownik nazwiskowy udało mi się też zaopatrzyć w nowe przekręcenie mojego rodowego miana. Może jest ono mniej leksykalne, a bardziej skojarzeniowe, aczkolwiek nikt mnie do tej pory panią Zimą nie nazwał. Mimo wszystko nieco chłodniejsza aura zdaje się sprzyjać mojemu pisaniu...

Wspominałam Wam, że zbytnio nie przepadam za książkami, których akcja toczy się po jakiejś globalnej apokalipsie? Pewnie z raz, dwa albo trzydzieści dwa. W każdym razie zawsze przytłaczał mnie negatywny wydźwięk tego typu utworów. Bo jakże radować się z ocalenia, kiedy wszędzie dookoła głód, chłód, mizeria, a wszystko chce Cię zabić, zjeść lub przeprowadzić eksperymenty na Twoim mało skażonym ciele. Nawet pojawienie się Jedynego Sprawiedliwego w tym nie pomaga, bo i tak wiadomo, że zbyt dobrym człowiekiem być nie może. Ci dobrzy zawsze zostają zjedzeni w pierwszej kolejności. Co prawda drań, o sercu po właściwej stronie, nieodmiennie będzie p...

Witam wszystkich w nowym roku. Kawa wypita, po śniadaniu zostało ledwie wspomnienie, a za oknem pogoda taka, że co rusz zerkam na kalendarz upewniając się, iż mamy styczeń. Oczywiście chciałoby się napisać jakieś podsumowanie, obiecać zmiany na lepsze, ale podejrzewam, że wciąż będę tym samym niewyrobionym w czasie Mrozem, co zawsze, więc może darujmy sobie te postanowienia i zobaczymy, co z tego wyniknie. Dziś za to będzie kilka słów o magazynie, który dotarł do mnie ze świątecznym opóźnieniem, przez co się zdublował, ale w żaden sposób nie zwiększyło to prędkości czytania. Ale kiedy już udało mi się dobrnąć do ostatniej strony, wypadałoby s...