Blog

Kiedy byłam dzieckiem, komputery stanowiły towar epicko wręcz deficytowy (może jest w tym nieco przesady, ale z mojej perspektywy był to sprzęt nieosiągalny). Jednak tak się złożyło, że kilku małolatom z mojego otoczenia udało się być posiadaczami tego cuda. Oczywiście zaczęły się wycieczki, które zazwyczaj kończyły się łaskawym pozwoleniem w stylu “Możesz patrzeć jak gram”, co oczywiście mało komu wystarczało. W tym czasie moja mama pragnąc uszczęśliwić swe pociechy, kupiła mnie i mojej siostrze jedną z tych chińskich podróbek Pegazusa o wdzięcznej nazwie PolyStation oraz kartridż z milionem gier, które miały pocieszyć marudzące dzieci. Ja...

Po licznych perturbacjach, przygodach, zapomnieniach i przytłaczającej prozie dnia codziennego, w końcu zasiadam do recenzji, do której miałam się zabrać już z miesiąc temu.Od tamtej pory piąty “Fantom”, z niemo obrażonym postapokaliptycznym wojem zerkającym na mnie z okładki, leżał smętnie na moim biurku. Zdaję sobie sprawę, że tylko “trąby i bomby” zwiastujące koniec świata byłyby w stanie mnie usprawiedliwić, ale już jestem, kajam się niepomiernie i zabieram się do roboty, bo jeśli mnie kalendarz nie myli, jeszcze chwilka i będzie wychodził numer szósty. A pisanie kilku pod rząd “chłodnych prasówek” nie jest ani ciekawe ani przyjemne, przy...

Po wakacyjnych przygodach rodem z koszmaru, Martin w końcu zaczyna naukę w Praskiej Szkole Lalkarzy. Wyróżnia go nie tylko fakt, że wszyscy spodziewają się po nim wielkich czynów, ale i jego własna, nieprzymuszona chęć do uczenia się od Mistrzów Marionetek. Bo któż by nie chciał zdobyć władzy nad rzędem dusz, szczególnie gdy ma dziewiętnaście lat. Jednak, patrząc po egzaminach wstępnych, nauka w tak wyjątkowej szkole do najłatwiejszych nie należy. Tym bardziej, że zaraz na początku roku zdarza się trup, a praca semestralna ma polegać na tym, by wskazać mordercę, niezależnie czy wytypowany to zrobił czy nie. Decyduje większość. Jakby tego było...