Blog

Jak bardzo w swoim życiu udało Wam się odczuć złośliwość losu? U mnie ostatnio było to dość paskudne, ponieważ po niemal trzech miesiącach siedzenia w domu, gdzie mogłabym odleżeć każde przeziębienie, rozchorowałam się na sam wyjazd. Mało tego. Wszystko na dzień, dwa przed łódzkim Kapitularzem, na którym miałam przyjemność prowadzić kolejne prelekcje. Myśli o odwołaniu przyjazdu wywoływały u mnie nie małą konsternację, ale przecież nie po to pięć lat studiowałam farmację, żeby nie wiedzieć jakimi lekami podtrzymać się przy życiu. Jak by jednak nie działały, do dnia konwentu katar zdążył zebrać już swoje "nosowe" żniwo, zostawiając mnie z nie...

Wszystko ma swój początek. Wszechświat zaczął się od Wielkiego Wybuchu, nauka od pierwszego dnia w szkole, a dorosłe życie od samodzielnie zapłaconego rachunku. Tak i moja fascynacja smokami od czegoś się zaczęła. Kiedy jeszcze byłam w gimnazjum, (czyli tak dawno, że nawet najstarsi górale nie pamiętają) wpisując w wyszukiwarkę hasło "smoki" pierwszym co wyskakiwało był link do Smoczych Stron - jednego ze starszych, polskich smokologicznych portali. Dziś to tylko martwa stronka, której ostatnia aktualizacja miała miejsce ponad 10 lat temu, ale wówczas była na tyle niesamowita, że zasiała we mnie coś, co potem wykiełkowało z niesłychaną intens...

No i stało się. Po zeszłorocznych złorzeczeniach na swój durny los i niemożności zjawienia się na żadnym ze świętokrzyskich konwentów, w te wakacje udało mi się obskoczyć oba. Relację z [Jagaconu] (http://powialochlodem.blogspot.com/2015/07/swietokrzyskie-wiedzmy-i-zboje-czyli-co.html)mogliście już czytać na łamach tej jakże zacnej stronki, więc teraz najwyższa pora, żeby opisać Wam, jak Mróz bawiła się na Sabacie. Tak po prawdzie to o ile moja wizyta na suchedniowskim konwencie była mocno zaplanowana i wyczekana, to decyzję o zawitaniu na Sabat podjęłam raczej spontanicznie. Pierwszym co mnie odstręczało była cena. Mimo że organizowany n...

Jakoś tak w zeszłym roku na portalu lubimyczytac.pl znalazłam zapowiedź książki, która w zasadzie z miejsca sprawiła, że zapragnęłam ją mieć. Jej główny bohater prowadził księgarnię, o wdzięcznej nazwie "Apteka literacka" i sprzedawał "pacjentom" takie powieści, jakie akurat były im potrzebne. Po krótkiej rozmowie, kilku celnych pytaniach, potrafił "zdiagnozować" duchowe problemy danej osoby i zalecić odpowiednią, literacką kurację. Mając w pamięci to, ile razy książki mi pomogły, z miejsca chciałam odnaleźć taką księgarnie, gdzie miły pan sprzedawca poleciłby mi dzieło adekwatnie pasujące do mojego stanu duszy. I przepadłabym wówczas zup...

Mark Hodder ma być gościem na tegorocznym Coperniconie, więc wszyscy fani zacierają ręce ,że autor jednej z ich ulubionych, steampunkowych trylogii odwiedzi w końcu w Polce... a tym czasem przychodzi Mróz i mówi, że te "trzy części" to fragment zaniedbanej heksalogii i całe życie okazuje się kłamstwem. Mowa oczywiście o cyklu "Burton i Swineburne", którego akcja dzieje się w alternatywnej wersji Wielkiej Brytanii, gdzie zamiast królowej Wiktorii rządzi książę Albert (teraz już król). W Polsce nakładem Fabryki Słów ukazały się: "Dziwna sprawa Skaczącego Jacka", "Zdumiewająca sprawa Nakręcanego Człowieka" i "Wyprawa w Góry Księżycowe". Je...

Zagłada ludzkości to chyba jeden z popularniejszych tematów filmów ostatnich lat. Scenarzyści prześcigają się w wymyślaniu, co do niej doprowadzi. Czy będzie to kolejna epoka lodowcowa, globalne ocieplenie i związane z nim stopienie lodowców, wojna jądrowa, asteroida, najazd przybyszów z kosmosu, zwykła ludzka głupota, czy zupełnie coś innego? Co do jednego wszyscy są pewni: cokolwiek to będzie, spowoduje całkowity upadek naszej cywilizacji, a ci, którzy przetrwają, będą musieli radzić sobie na jej zgliszczach. I teraz powstaje pytanie, czy taka mało optymistyczna wizja może stać się podwaliną animacji dla dzieci? No cóż, miłośnicy starych an...

Mój wyjazd z początku sierpnia sprawił, że wiele rzeczy mi umknęło. Brak internetu jednak zrobił swoje, ponieważ nawet nie zauważyłam kolejnej nominacji do Blog Liebster Award. Za pierwszym razem wyznaczyła mnie do tego Hadynka, a dziś wciągnięcie do zabawy zawdzięczam Muzeum Nietoperzy. Znacie już moje niezbyt entuzjastyczne podejście do wszelkiego sortu łańcuszków, więc wzorem poprzedniego wpisu spod tego znaku, (który możecie przeczytać tutaj) postanowiłam znów nie przekazywać pałeczki dalej, a tylko odpowiedzieć na wymyślone pytania. Dlaczego? Ponieważ każde z nich pozwoli mi się na moment zatrzymać nad sobą i zastanowić nad kwestia...