I tu powinno się znaleźć zdjęcie mojego prywatnego biurka, ze wspomnianą karteczką, zielonym kubkiem w białe groszki, kałamarzem i paroma innymi rzeczami, ale panuje na nim nieprzeciętny bałagan, dlatego wrzucę je innym razem.
Parę rzeczy się zmieniło. Przede wszystkim wystrój. Gdzieś w okolicy grudnia, błękitny widoczek na miasto, po licznych wątpliwościach i próbach dopasowania, padło na jesienne, spadające liście, które dziś widzicie. Nie jest to na pewno ostateczna wersja wyglądu, ale wciąż szukam tego idealnego. Może macie jakieś pomysły? Pojawiło się też kilka nowych banerków. Chłopaki z Mana Burn bardzo prosili o wsparcie ich inicjatywy ("No, a Mróz u siebie na >>Piździ jak w Kieleckiem*<< banerek wstawi, to kilka dodatkowych wyświetleń wpadnie"). Czasem nawet jakąś korektę dla nich zrobię, tak po znajomości, nie mniej jednak uważam, że odwalają kawał dobrej roboty i z chęcią będę obserwować jak portal się rozwija. Najdłużej wiszącym, od którego w zasadzie powinnam zacząć, jest logo Gavrana. Moi TwarzoKsiążkowi fani co jakiś czas są raczeni stosownymi linkami do tekstów, które piszę dla tego zacnego portalu. Koleżanki i koledzy z redakcji nieustanie czuwają na wszystkimi literówkami i zagubionymi przecinkami, którymi bywają najeżone moje artykuły. Za to i za niezrównaną cierpliwość do mojej osoby stokrotne dzięki. I najnowszy "nabytek" - Panteon. Sprawa świeżutka. Dopiero kilka dni temu zyskałam status redaktorki, wciąż oczekującej na publikację swojego pierwszego tekstu, ale po ciepłym przyjęciu spodziewam się przyjemnej współpracy.
* Jako że urodziłam się w Kielcach, a na moim blogu często powiewa chłodem, drogą skojarzenia znajomi ochrzcili go mianem "Piździ jak w Kieleckiem".
Rok temu, siedząc dokładnie w tym samym miejscu, nie sądziłam, że pisanie w internecie cokolwiek zmieni. Miałam swoje nadzieje, ale realne podejście kazało myśleć, iż przynajmniej będę miała swojego bloga. A teraz... Teraz mogę Wam się przyznać do czegoś. Tak naprawdę tych wcześniej wspomnianych karteczek nad biurkiem jest trzy. Każda z innymi pomysłami na trzy różne strony internetowe. I coś mi mówi, że na tym nie poprzestanę. Po roku pisania mój styl poprawił się wyczuwalnie. Jak będzie wyglądał po dwóch, trzech latach? Na tyle dobrze bym odważyła się pisać coś więcej? Przeraża mnie ta perspektywa, ale prowadzenia bloga też się bałam, a teraz? Blisko siedem tysięcy wyświetleń, 85 fanów na FB, 48 na Google+ i to tylko w rok. Aż w rok. Przestać nie przestane, póki mam jeszcze dwie ręce i patrzałki w miarę sprawne. Przed mną kolejne wyzwanie. Pociągnięcie tego, co osiągnęłam i stworzenie opowiadania, które zostanie na poważnie opublikowane. Trzymajcie za mnie kciuki :)