[]()Wczoraj, wielu członków fandomu, musiało poczuć się tak samo. Nie będzie już nowych książek, ani nietuzinkowego poczucia humoru. Niczym nas już nie zaskoczy, nie rozbawi do łez. Pozostaną wspomnienia i dusza zaklęta w kartach powieści. I te okładki, będące znakiem rozpoznawczym jego dzieł, które tak przerażały mnie w dzieciństwie, przez co bałam się nawet zajrzeć do środka. Pocieszającym jest fakt, że jego ŚMIERĆ jest naprawdę sympatycznym facetem. Może nieco dziwnym, niedzisiejszym ale sympatycznym w obyciu. Jego ŚMIERĆ nie przeraża tylko wywołuje uśmiech na twarzy, całkiem podobny do tego, który pojawia się na twarzy, gdy spotykamy dawno niewidzianego przyjaciela. Gdyby jego ŚMIERĆ przyszedł po kogokolwiek z jego fanów, nikt by się nie bał. Tylko szkoda by było opuszczać tę cudną imprezę jaką jest życie. Jego ŚMIERĆ jest w porządku. Na pewno opowie mu jeszcze niejedną historię, a on siądzie w zaświatach i będzie pisał książki dla tych, co przyjdą po nim. Z resztą, czy ktoś, kogo pamiętają miliony, może tak naprawdę umrzeć?