Blog

Wszyscy mamy swoich ulubionych pisarzy, autorów, których książki zajmują wyjątkowe miejsce w naszych biblioteczkach, twórców będących marką samą w sobie tak dobrą, iż z miejsca pędzimy do księgarń, gdy tylko wydadzą coś nowego. Uwielbiamy ich i obdarzamy zaufaniem, kupując każdą powieść sygnowaną ich nazwiskiem. Taka ślepa miłość jest nie raz przyczyną wielu bolesnych rozczarowań, kiedy okazuje się, że zakupiona lektura nie jest tak dobra jakbyśmy tego oczekiwali. Ale czytelnik pozostaje wierny i wciąż ma nadzieję, iż kolejna pozycja mimo wszystko będzie lepsza. Ta bezgraniczna ufność i nadzieja nieraz są okupione solidną dozą frustracji i ni...

Pierwszym, co utrwala się w pamięci podczas oglądania filmu jest zazwyczaj jego główny bohater. Właściwie to jakże mogłoby być inaczej. Jenak raz na jakiś czas twórcom różnego rodzaju produkcji, udaje się stworzyć na tyle niesamowite i wyraziste postacie drugoplanowe, że swoją późniejszą popularnością znacznie przewyższają protagonistów. Za przykład mogą tu posłużyć chociażby Timon i Pumba z "Króla Lwa", którzy doczekali się własnego serialu animowanego, gdzie Simba występował jedynie gościnnie w pojedynczych odcinkach. To samo przydarzyło się najbardziej uroczym i zabójczo skutecznym komandosom z "Madagaskaru". Mimo iż wszystkie części o...

Przerwa semestralna dobiega końca, tak jak i moje świętowanie zakończenia ostatniej sesji w życiu. Fakt, iż został mi jeden egzamin do poprawki, nie umniejsza radości, że wszelkie "przyjemności" związane ze studiowaniem na mojej Alma Mater mam już w zasadzie za sobą. W obliczu ilości zakutego na pamięć materiału, w pewien sposób twórcza praca magisterska, wydaje się być czystą przyjemnością. W takim momencie życia pewnych wspominków uniknąć się nie da, a niemal pięć lat studiowania wręcz obfituje w historie, które warto przekazać chociażby młodszym pokoleniom ku przestrodze. Bardzo możliwe, że mój sentymentalizm i sarkastyczne poczucie humoru...

Kwiaty powoli więdną, czekoladki już zjedzone, a w supermarketach królują promocje, mające na celu wyzbycie się wszystkich czerwonych gadżetów wciąż zalegających półki. Jedni z rozrzewnieniem wspominają minione walentynki, inni cieszą się, że to szaleństwo w końcu za nami, a jeszcze inni szturmują apteki, które mniej lub bardziej dokładnie przekonają ich, iż o ostatecznych wynikach swoich ekscesów dowiedzą się 14 listopada. Jak na tego typu święto przystało, znów podzieliło ono wszystkich na "zwolenników" i przeciwników" obrzucających siebie nawzajem błotem. Czasami mam wrażenie, że internauci operują jednym i tym samym zestawem komentarzy z...

Każdy nałogowy czytacz, ma swoje własne techniki wybierania nowych książek. Jedni sugerują się recenzjami, drugich skusi tekst na okładce i przystępna cena, jeszcze inni podążą za opinią znajomych twierdzących "Musisz to przeczytać!". Istnieje także całkiem spora grupa osób kierujących się nosem, dosłownie i w przenośni, w wyborze powieści dla siebie. Ponieważ słowo drukowane jest w naszym kraju niemoralnie wręcz drogie, ja zwykłam stosować technikę mieszaną, dokładając do tego "test losowej strony" (jeśli spodoba mi się fragment tekstu ze środka książki, to działa to na jej korzyść). Jednak i od tego bywają wyjątki. Swoją przygodę z prozą Za...

Wampiry są wśród nas. Tę szaloną i dość kontrowersyjną informację od lat próbują nam sprzedać zarówno pisarze fantaści, jak i twórcy wszelkiej maści filmów. Niestety ostatnie "dzieła" sprawiły, że grono ludzi zamiast się ich bać, czuje narastające znużenie "wampirycznymi" motywami lub, co gorsze, widzi w tych nieumarłych krwiopijcach doskonałych kandydatów na mężów. Potomkowie Nosferatu nie mają już takiej siły przerażania co kiedyś, ponieważ zostali do gołego obdarci z tajemnicy. Ich mroczne moce zwyczajnie nie są dla nas sekretem. Podejrzewam, że każdy z nas potrafiłby wymienić przynajmniej trzy sposoby uśmiercenia tych dzieci nocy, ze dwi...

Kolejny refleksyjny tydzień, tym razem spowodowany ostatnimi zajęciami na uczelni. Sama myśl, że nie spędzę już ani jednej godziny na wykładach związanych z moim kierunkiem, jest naprawdę wyzwalająca. Wybaczcie mi tym razem brak obiektywizmu, ale farmacja dała mi porządnie w kość i nie jestem do końca przekonana, czy drugi raz wybrałabym ten sam kierunek. Trochę przykrym jest fakt, że decyzję o tym, co na długi czas zdefiniuje nasze życie, musimy podejmować w momencie, kiedy tak naprawdę nic o sobie nie wiemy. Zazdroszczę ludziom, którzy już w liceum potrafili dokładnie zdefiniować swoją przyszłość i teraz są zadowoleni z tych decyzji. No cóż...

Jestem nieodzowną córką swego ojca. Szczególnie, jeśli wziąć pod uwagę nasze upodobania filmowe. Już jako mała dziewczynka wprost uwielbiałam oglądać wszelkiego rodzaju produkcje z przygodą w tle. Jak widać, wiele od tamtego czasu się nie zmieniło, a ja chyba już zawsze będę pałać sympatią do najrozmaitszych awanturników. Wśród nich, jedno z czołowych miejsc, odkąd tylko pamiętam, zajmują piraci. Oczywiście, we wczesnych latach niewieścich, odbierałam ich jako dzielnych i szarmanckich wojowników morza, stawiających czoła bezdusznemu systemowi. O słodka naiwności! Na szczęście pogląd ten został już porządnie zweryfikowany przez lekturę odpowie...

Po licznych trudach i przebojach, udało mi się w końcu dotrzeć do tego spokojniejszego czasu, jakim na studiach jest pisanie magisterki. W ramach zagospodarowania swojego czasu wolnego, którego nagle zrobiło się pięć razy więcej niż dotychczas, "bawię" się w Alchemika na Zielarstwie. Nieuchronnie zbliżający się koniec mojej już nieco przydługiej edukacji, wymusza na mnie pewne refleksyjne rozważania. Nieubłaganie zbliżam się do finału dość znaczącego etapu w moim życiu i wartałoby się zastanowić, czego przez ten czas się nauczyłam. Oczywiście ostatnie cztery i pół roku nie robiłam nic poza zdobywaniem wiedzy, jakże niezbędnej w dumnym zawodzi...

Adaptacje filmowe potrafią być złe. Wiedzą o tym przede wszystkim miłośnicy książek, którzy nie raz mieli już ochotę poćwiartować scenarzystów, a producentów obedrzeć ze skóry, za to, co zrobili z ich ukochanymi lekturami. Ja sama czułam wyraźną potrzebą by poucinać ręce twórcom animowanej wersji "Dragons of Autumn Twilight", za tak absolutne zniszczenie ekranizacji pierwszego tomemu mojej ukochanej serii DragonLance. Komiksy przenoszone na srebrny ekran mają się nieco lepiej, szczególnie od czasów pierwszego "Iron Mana", ale dobrze wiemy, że nie zawsze tak było. Dość bolesnym przykładem niech będzie tutaj _"The League of Extraordinary...

Jak na pewno zdążyliście się już zorientować, uwielbiam fantastykę. Interesuję się nią już tak długo, iż czasami mam wrażenie, że tak było od zawsze. Jest to jednak tylko złudzenie, ponieważ na kilka lat przed tym jak pokochałam smoki i spółkę, zaczytywałam się w powieściach detektywistycznych wszelkiego sortu, ze szczególnym uwzględnieniem tych "młodzieżowych". Za przykład mogę podać tu choćby serię o "Trzech detektywach" sygnowaną nazwiskiem Alfreda Hitchcocka, czy jej polski odpowiednik, opisujący przygody Marty Patton. Oczywiście nie zapomniałam także o klasykach jak Doyle, Chirstie czy Chmielewska. Moja sympatia do kryminałów najbardzi...

Kiedy pierwszy raz wpadła mi w ręce "Achaja", byłam mniej więcej w pierwszej klasie liceum. Stare wydanie stało sobie jak gdyby nigdy nic na półkach Pikowej księgarni, która w tamtych czasach posiadała tak różnoraki wybór prozy fantastycznej, że można było płakać ze szczęścia. Okładka trylogii Ziemiańskiego dość mocno przyciągała mój wzrok: ta sama dziewczyna w różnych mundurach, ewidentnie gotowa do walki. Bardzo chciałam ją przeczytać, choć równocześnie odmawiałam sobie choćby zerknięcia na tylną okładkę, mogącą zdradzić mi choć niewielką część jej historii. Wówczas okazało się, że kolega z klasy ma, ale tylko dwa ostatnie tomy. Nie ważne...

Wbrew temu, co można przeczytać na tym blogu, nie interesuję się tylko filmami tak starymi, że nawet najstarsi górale nie pamiętają, kiedy to były wyświetlane na srebrnym ekranie. Naprawdę lubię sobie czasem pójść do kina, czy to dla wyjątkowej produkcji, czy dla klimatu panującego na sali (o ile nie jest wypełniona gimnazjalistami). Niekiedy też, korzystając z okazji, iż w mieście mojego aktualnego zamieszkania znajduje się IMAX, można obejrzeć coś dla efektów, szczególnie gdy ma się obawy odnośnie fabuły. Tak też było tym razem. Mimo że poprzednie części "Hobbita" obejrzałam w łódzkim Cinema City i tak samo planowałam zrobić z najnowszą,...

Witajcie moi wierni i cierpliwi Czytelnicy! Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Żebyście na chłodno podchodzili do każdego problemu, studzili zapał nierozważnych pomysłów i czuli na skórze lekki powiew przygody! Dołączam się także do życzeń ogólnego dobrobytu i spełnienia największych marzeń, nawet tych szczególnie gorących. Zdaję sobie sprawę, że zewsząd jesteście atakowani wszelkiego rodzaju podsumowaniami i rankingami najlepszych rzeczy/momentów, które miały miejsce w ubiegłym już roku, dlatego też, choć tym razem zrobię to co wszyscy, postaram się dla odmiany wypowiedzieć krótko, ale nie mniej treściwie.

image

Imprezowe Minionki. Tylko dl...

Święta przeminęły, lodówki już niemal opróżnione, powoli coraz łatwiej się toczyć po okrutnym obżarstwie. Jakby nie patrzyć udało się odpocząć, choć trochę. Dla mnie nie ma lepszego odpoczynku niż czytanie, dlatego też moje Boże Narodzenie nie mogło się obejść bez dobrej książki. Choć nałogowo "połykam" wszelkiego rodzaju fantastykę, to jednak najpierw największą sympatią darzyłam kryminały. Kiedy zapadłam w świecie magii i miecza, to historie ze zbrodnią w tle zeszły na dalszy plan, mimo że seriale czy filmy spod znaku sensacji niezmiennie chętnie oglądałam. Przyczyna zapewne leżała w tym, iż wówczas produkcji, gdzie królowały lochy i smoki,...

Patrząc na pogodę panującą za oknem oraz wskazania termometru można by się głęboko zastanawiać, czy aby na pewno mamy do czynienia z zimą. Śniegu jak na lekarstwo, przez co ma się wrażenie, że wcale nie jest to okres Bożego Narodzenia, a kolejna przerwa urlopowa tylko z bardziej wypchaną lodówką. Ale nie, przecież aura Świąt nie zależy od pogody czy miejsca, choć sielankowe reklamy sprawiły, iż wydaje nam się to bardzo ważne. W nich własnie do idealności niezbędna jest puszysta warstwa śniegu, błękitne lub rozgwieżdżone niebo i tylko lekki mróz, by to wszystko nie popłynęło. Problem w tym, że na długo przed Gwiazdką, jesteśmy nią już zmęczeni...

Jakiś czas temu, będąc pod całkiem sporym urokiem nowej Sailor Moon, nabyłam drogą wymiany handlowej, dwa pierwsze tomy mangi będącej pierwowzorem tego serialu. Nie był to jednak jedyny tego typu komiks, który kupiłam z własnej nieprzymuszonej woli. Najwcześniejsze miejsce zajmuje "Hetalia: Axis Power". Opisuje ona historię świata w dość frywolny i dowcipny sposób, a jej bohaterami są personifikacje krajów, regionów i mikronacji. Kiedyś pewnie o tym jeszcze opowiem, ale dziś nie na tym chciałam się skupić. Gdzieś w między czasie miałam okazję czytać jeszcze "Video Girl Ai", ale z przyczyn technicznych nie dotarłam do końca. W każdym razie...

Odświeżanie staroci, głównie takich pamiętanych z dzieciństwa, niesie ze sobą wiele niepokojów, szczególnie związanych z uczuciem zawodu. Zawsze istnieje obawa, iż oglądanie ich bardziej świadomie, z większą wiedzą i doświadczeniem, spowoduje głębokie rozczarowanie. Być może dzieje się tak dlatego, że razem z pojedynczymi kadrami, nie zapomnieliśmy także pozytywnych uczuć jakie im towarzyszyły. Wrażeń szczerych, radosnych i niewinnych, jakie odczuwać może tylko dziecko, przez co takim "antykom" stawiamy zbyt duże wymagania. Nie raz czułam rozgoryczenie, gdy widma przeszłości okazywały się barwniejsze, piękniejsze niż były w rzeczywistości. Je...

Jak mogliście się zorientować po jednym ze starych wpisów, ja jako Mróz, oglądam nową "Salior Moon" i nie mogę przestać się nią zachwycać. Szczególnie wtedy, gdy Bunny zachowuje się jak na dzielną wojowniczkę przystało, tak że nawet Mamoru się dziwi. Choć to konkretne anime oglądam sama i to z własnej nieprzymuszonej woli, moje wkraczanie do świata japońskich kreskówek wcale się nie skończyło. Słońce i gwiazdy mojego życia sukcesywnie ogląda ze mną kolejne, jego zdaniem najciekawsze serie. Ostatnio zmotywował mnie do przeczytania kilku mang, ale o tym opowiem kiedy indziej. Po paru tytułach, które wywoływały dość intensywne przeżycia, a my...

Jak mogliście się zorientować z moich mniej lub bardziej osobistych wpisów, ja jako Mróz ciągle studiuję i to bardzo adekwatny do mych zainteresowań kierunek zwany "farmacją". Dla tych, którzy nie wiedzieli, a śledzą w miarę na bieżąco "Powiało Chłodem" może być to mimo wszystko nie lada zaskoczenie połączone z niedowierzaniem. W takich chwilach przypomina mi się sytuacja z tegorocznego Falkonu, gdy po zakończonej prelekcji o smokach podszedł do mnie jeden z widzów i z niemałą konsternacją ni to zapytał ni stwierdził "Jesteś więc studentką farmacji z Kielc, która mówi o smokach (?)" Ja, z wrodzonym poczuciem humoru stwierdziłam, iż ludzie...

Są książki ciekawe, czytane z przyjemnością, gdzie wręcz delektujemy się każdym słowem w min zawartym. Są książki epickie i tak wciągające, że zapominamy o Bożym świecie, woluminy przez które wyłączamy się z istnienia, ale i tak żyjemy pełniej, dostatniej, prawdziwiej. Są książki mądre, zmieniające nasze podejście do świata, pomagające w mentalnej ewolucji, kształtujące nas na wartościowych ludzi. Są książki ciężkie, przez które przebrnięcie wymaga niesamowitego skupienia, ale wywołujące dumę, gdy dobrniemy do ostatniej strony. Są książki lekkie i przyjemne i takie, do których za żadne skarby Ziemi nie potrafimy się przekonać, a jednak każda...

Człowiek zazwyczaj chce dobrze. Po odkryciu w odmętach swej pamięci produkcji Fire and Ice, ja jako Mróz miałam w głowie szereg wpisów ratujących zapomniane animacje. Cel jakże szczytny, ponieważ liczyłam iż dzięki nim przywrócę komuś utracone wspomnienia z dzieciństwa. Pełna jak najlepszych intencji, zapominając jakie to szczególne miejsce jest nimi wybrukowane, sięgnęłam po film, który zaproponował mi Internet. Szukając informacji właśnie na temat Fire and Ice, każda wręcz strona sugerowała mi obejrzenie dodatkowo Wizards z 1977 roku. Szczerze mówiąc, nie słyszałam o tym wcześniej. Żeby nie zepsuć sobie zabawy, unikałam wszelkich opi...

Siedzę w mieszkaniu powoli sącząc herbatę, która dawno nie smakowała mi tak dobrze, choć to w dużej mierze zasługa domowego soku z pigwy a nie jakości torebki zużytej na jej zrobienie. Falkon dobiegł końca, a mi nie pozostało nic poza czekaniem na następny i opisaniem tej wyjątkowej imprezy. Niczym Bilbo Baggins, po powrocie ze swojej wyprawy, zastanawiam się od czego zacząć. Jakimi słowami najlepiej przekazać to, czego tak właściwie opowiedzieć się nie da? Jak streścić cztery dni wrażeń w krótkim wpisie, kiedy zrelacjonowanie tego na żywo zajęłoby przynajmniej jeden, bardzo długi wieczór? To trudne, ale przecież muszę spróbować. Ostatnie czt...

Jak już mogliście się zorientować, ja jako Mróz, zupełnie nie siedzę w komiksach, nie zaczytuję się w nich i nie znam wszystkich ciekawostek z danego uniwersum. Jest to jednak wynik braku dostępu do tego typu publikacji we wczesnych latach młodzieńczych, kiedy to ta szczególna sympatia mogłaby rozwinąć się najobszerniej niż jakaś szczególna awersja. Grunt był wówczas bardzo podatny, gdyż wszelkie animowane adaptacje, pochłaniałam wręcz jednym ciągiem. Nieco starsza już wersja mnie, stara się powoli nadrabiać zaległości w tej dziedzinie, niestety z różnym skutkiem i co tu dużo ukrywać, historie o superbohaterach już tak nie pociągają. Co nie z...

Wbrew pozorom nie chodzi tu o karygodną nieznajomość łaciny, lecz o pewną myśl, która nie daje mi spokoju od dłuższego czasu. Listopad, czy to ze względu na Święto Zmarłych, czy też raczej ponurą aurę, sprzyja rozmyślaniom. Zmrok zapada zdecydowanie zbyt szybko, a te kilka godzin światła słonecznego w ciągu dnia, zostaje przefiltrowane prze chmury. Jest to doskonały czas na zaszycie się pod kocem z dobrą książką i gorącą herbatą lub też wspólne oglądanie filmów, kiedy zwyczajnie możemy pobyć z tą drugą osobą i przez chwilę nigdzie nie gonić. Jednak, w momencie gdy człowiek się już zatrzyma, zaczyna się zastanawiać dokąd to wszystko właściwie...

Falkon skończył się już jakiś czas temu, jednak ja jako Mróz ciągle żyję tymi pozytywnymi emocjami i opowiadam o swoich przygodach, każdemu, kto zechce mnie wysłuchać. Wolna i nieco leniwa sobota, skłoniła mnie do wspominania tego czasu i nadrobienia zaległości filmowych, które odkryłam będąc na konwencie. Jak napomknęłam w swoim poprzednim wpisie, przez przypadek wzięłam udział w konkursie wiedzy o klasycznych filmach sci-fi i fantasy powstałych przed rokiem 2000, odkrywając że moje obeznanie w tym temacie jest większe niż się spodziewałam. Znalazły się oczywiście produkcje, które umknęły mojej fascynacji fantastyką. Wówczas właśnie dowiedzi...

Pierwsze dni listopada zachwyciły ciepłą i dość słoneczną, jak na tę porę roku, pogodą. Przez co nie odczuwało się tak bardzo podniosłego i momentami przygnębiającego nastroju Wszystkich Świętych. Jedynie wcześnie zapadający zmrok przydaje upiorności aurze aktualnie panującej na dworze. Właśnie taka atmosfera przyświecała w tym roku dwóm coraz bardziej skłóconym uroczystościom, choć według mnie jako Mroza, spierającym się zupełnie bez sensu. Tak akurat wypadło z kalendarza, że impreza znana powszechnie jako Halloween, wypada w wigilię Wszystkich Świętych, teoretycznie zakłócając przebieg owej uroczystości. Największe jednak problemy, jak zwyk...

Nie da się ukryć, że zachodnie "helołin" ma się u nas coraz lepiej. W hipermarketach spokojnie można już kupić wszelkiego sortu dynie i upiorne akcesoria, a kluby organizują tematyczne imprezy. Kina też nie chcą tracić dobrej okazji do zarobienia i specjalnie na 31 października przygotowują nam wyjątkowo mroczne i straszne firmy. W tym roku "halołinowa" premiera przyprawia o zawroty głowy wszystkich fanów "chłopca, który przeżył" i nie chodzi bynajmniej o tajemniczą ekranizację prozy J. K. Rowling, ale o "Horns" z Danielem Radcliffem w roli głównej. Ponieważ zwiastuny wyglądały ciekawie, ja jako Mróz dodałam go sobie do listy zapalonego og...

Jakiś czas temu mogliśmy się cieszyć z pięknej polskiej jesieni. Słoneczko przygrzewało, a drzewa pokrywały liście najbardziej fantastycznych barwach, jakie wymyśliła natura. W takie dni nie było nic przyjemniejszego od wyjścia z domu na spacer, rozkoszując się niemal letnią aurą, z tą różnicą iż człowiek nie pocił się tak usilnie. Umiarkowanie przyjemna temperatura na dworze pozwoliła nam odegnać niepokojącą wizję zimy na dłużej niż zwykle, dlatego tak nagłe obniżenie ciepłoty otoczenia zaatakowało z podwójną siłą. W Łodzi o porządnym mrozie jeszcze nie słyszano, ale nietopniejący śnieg na Kasprowym, jest dla mnie dostatecznym bodźcem do zmi...

Czasem zdarza mi się przeglądać moje poprzednie wpisy, chociaż by po to, by zorientować się o czym już mówiła, dokąd ostatnio błądziły moje myśli i czy wszystkie teksty napisałabym tak samo, jak poprzednio. Patrząc obiektywnie na to, co ostatnio u mnie się działo, stwierdziłam, iż dość mocno zaniedbałam refleksje literackie, jakbym zupełnie przestała czytać, a to nie prawda! Remont trakcji tramwajowej zmusił mnie do spędzania co dziennie około dwóch godzin w środkach transportu publicznego, a brak ciągłych wejściówek i kolokwiów wszelkiej maści pozwala mi na poświęcenie tego czasu na zagłębianie się w lekturze. Na brodę Merlina! Nie pamiętam...

Nie pamiętam kiedy pierwszy raz zetknęłam się z nazwiskiem Beksiński. Jeśli miałabym obstawiać, wybrałabym gimnazjum, kiedy to dzięki pani L., moja wiedza zarówno plastyczna jak i muzyczna była najobszerniejsza. Jednak pierwsze wrażenia dotyczące obrazów Beksińskiego, związane są z przeglądaniem reprodukcji na jakiejś stronie internetowej. Przez bardzo długi czas nic tak naprawdę nie wiedziałam o artyście, a strzępy informacji jakie posiadałam, mieszały mi dokonania ojca i syna. Na szczęście moja nieoceniona Baiken nie pozwoliła mi długo żyć w niewiedzy. W trakcie jednego z naszych licznych wypadów na piwo, gorąco poleciła mi książkę Magdalen...

Chyba każdy z nas przynajmniej raz w życiu, przeżył to niesamowite napięcie towarzyszące oczekiwaniu na coś niesamowitego oraz następujące po wszystkim rozczarowanie, ponieważ nasze wyobrażenia były ciekawsze i bardziej ekscytujące od tego co zobaczyliśmy. Rozgoryczenia nie czuje ten, co nic nie przeżywa. W sumie tak właśnie mogłabym opisać ostatni "Light. Move. Festival", który odbył się w ostatni weekend w Łodzi. Muszę przyznać, że pod względem atrakcji, jest tu lepiej niż w moich rodzinnych Kielcach, jednakowoż uważam, iż imprezy organizowane cyklicznie, powinny starać się utrzymywać jeśli nie coraz wyższy, to przynajmniej porównywalny p...

W momencie, gdy ja jako Mróz, rozmawiam ze znajomymi o filmach, serialach czy animacjach, zaczynają się zastanawiać ile czasu poświęcam na ich oglądanie, że tak wiele z nich znam. Wówczas to muszę tłumaczyć, iż tak naprawdę jest jeszcze cała masa ekranizacji, których nie widziałam, a obecne studia nie sprzyjają w nadrabianiu tych zaległości. Sekret jednak tkwi w mojej dość nietypowej pamięci, gdzie w fałdach istoty szarej skrywają się stopklatki ze wszystkich produkcji, jakie dane było mi widzieć. Niektóre z tych wspomnień są tak stare, że zaklasyfikowano je jako sen lub wyniki wybujałej dziecięcej wyobraźni, jaką niegdyś posiadałam (dziś moj...

Kiedy w Twoim mieście jest organizowany wyjątkowy event, to zwyczajnie grzechem byłoby nie wziąć w nim udziału. Pomijając, ze ja jako Mróz obecnie cierpnie na "głód konwentów", postanowiłam zaspokoić swoje fanowskie odchyły, bawiąc się na 25. Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier, mającym miejsce na terenie Atlas Areny, która w ostatni weekend przeżyła prawdziwe oblężenie, porównywalne chyba tylko z koncertem Iron Maden czy Mistrzostwami Świata w siatkówkę. Jeśli również byliście na tej imprezie i mignęła Wam w tłumie postać niewieścia z dwoma koczkami na głowie i wielką, czerwoną kokardką, dzierżąca w łapkach mały notesik, w którym skrzęt...

Nowy rok akademicki oficjalnie już się zaczął, w związku z czym należałoby ogłosić wyniki konkursu, który jakiś czas temu został ogłoszony na tym o to zacnym blogu. Polegał na tym, żebyście wymyślili jaka postać, rzecz lub istota mogła reklamować "Powiało Chłodem". Cel był w zasadzie jeden: chodziło zachęcenie nowych czytelników do zaglądania na moją stronę i zaangażowanie starych w coś więcej niż tylko czytanie. Czy się to udało? Poniekąd tak, jednak jak to z założeniami bywa, z czasem wyewoluowało w coś, co spokojnie można nazwać by wyzwaniem, ale dla mojej skromnej osoby. Oprócz pomysłów absolutnie oczywistych takich jak Buka czy Królowa Ś...

W swej naiwności, parę miesięcy temu napisałam, że kończąc dwadzieścia pięć lat niewiele się dla mnie zmienia. Cóż poradzić, skoro okazało się, iż Świat ma na ten temat swoje własne zdanie, nie do końca zbieżne z moimi przekonaniami i powoli zaczyna się o mnie upominać. Tak gwoli wyjaśnienia, ja jako Mróz mam mniej więcej dwuletni poślizg we wchodzeniu w dorosłość, gdzie przez "dorosłość" mam na myśli koniec studiów, stałą pracę, samodzielne utrzymanie i całą masę mniej lub bardziej przyjemnych obowiązków. W przeciągu ostatniego roku, większość moich znajomych z gimnazjum/liceum rozwijało swojej kariery zawodowe, gdy ja wciąż ślęczałam nad ks...

Kiedy Marvel Enterprises zdecydowało się przygotować film o mało znanych (w porównaniu do Iron Mana czy Kapitana Ameryki) super bohaterach, pewnie wielu zastanawiało się kto na to pójdzie i czy produkcja w ogóle się zwróci. Jednak "Guardians of the Galaxy" okazali się być kasowym sukcesem, przyciągając do kin tłumy fanów, niektórych nawet po kilka razy, zarabiając tym samym dla swoich twórców grube miliony. Czyja to zasługa i co sprawiło, że ekranizacja przygód tak mało popularnych herosów, zawładnęła sercami rzeszy fanów na całym świecie? Oczywiście można wychwalać zalety scenariusza, niesamowite efekty specjalne, doborowy casting i wiele,...

Cześć pracy, rodacy! Po licznych perturbacjach z tegoroczną "kampanią wrześniową" mogę z dumą zakomunikować, iż w końcu mam wakacje. Całe dziesięć dni (a może i dwa tygodnie) nie uczenia się! Szaleństwo! Skoro już obawa o moją przyszłą edukację nie będzie mnie rozpraszać mogę znów skupić się na porządnym prowadzeniu bloga. Nie wiem, jakim cudem, ale gdy tylko zobaczyłam szlachetne 3,5 w swoim indeksie, za raz do głowy wpadły mi pomysły na sześć kolejnych artykułów więc będzie się działo.Przypominam, że do dzisiaj do północy, można jeszcze wysyłać swoje zgłoszenia na Chłodny Konkurs. Liczą się tylko te, które do końca dzisiejszego dnia dotrą...

Miał być post muzyczny i szaleństwo pełne. Niestety zmożona ni to grypą, ni to przeziębieniem, ale skutkującym niezmiernie irytującym zatkaniem nosa oraz ciągłymi zmaganiami z sesją poprawkową, zwyczajnie nie mam siły na "research", w celu napisania czegoś twórczego. Szczęście w nieszczęściu właśnie ogłoszono wyniki konkursu "Nadszaniec Fantastyki" organizowanym przez Zamojskie Stowarzyszenie Kulturalne >>Czerwony smok<<, którego laureatką NIE zostałam. Ostatnio sporo tego typu tekstów się zbiera, ale nie wygrywa ten, kto nie próbuje, więc nie ma co się poddawać. Dzięki temu mogę pozwolić sobie na tę odrobinę lenistwa i zaprezentować Wam opow...

Od dłuższego już czasu po internecie krąży informacja o mającym powstać nowym filmie o Wiedźminie. Wśród wszystkich polskich miłośników tego tępiciela potworów wywołało to wręcz euforię, ponieważ do istnienia obecnej ekranizacji prozy Andrzeja Sapkowskiego aż wstyd się przyznać. Radość ta została jeszcze pogłębiona informacją, że produkcja ma powstać pod czujnym okiem Tomasza Bagińskiego! W końcu! Firma Platige Image potwierdziła tę informacje na swoim profilu na Facebooku. Wiadomo także, że będzie to film fabularny z aktorami. Już nie mogę się doczekać. I ja jako Mróz, rozanielona tą wiadomością, krążyłam sobie po świecie, przekazując dobrą...

Moi drodzy Czytelnicy. Kajam się dziś przed Wami prosząc o wybaczenie, gdyż moją skromną osobę całkowicie pochłonęła sesja poprawkowa i nie przygotowałam stosownego tematu na dzisiaj. Te ciągłe godziny kucia, poprzetykane były chwilami wytchnienia z subtelną awersją do słowa pisanego. Mózg mój nastawiony na wszelkie procesy poznawcze, zawiesił się podczas kolejnego czytania tych samych notatek, odmawiając współpracy przy tworzeniu kreatywnych tekstów. Jedyne, co na swą obronę mogę dodać to fakt, że udało mi się zaliczyć pierwszy z zaległych egzaminów. Co prawda czeka mnie kolejny, intensywny tydzień przygotowań na drugi, ale może czas będzie...

Jak łatwo mogliście się zorientować, ja jako Mróz, uwielbiam czytać. Każda chwila, którą mogę poświęcić na spokojne zagłębienie się w lekturze, jest dla mnie na wagę złota, dlatego też nauczyłam się je cenić jak żadne inne. Może z wyjątkiem momentów spędzonych z moim kochanym Khalem i najmilszą Baiken, gdyż przy nich bledną nawet najlepsze teksty. Poza spotkaniem z nimi, nie ma nic lepszego niż popołudnie z dobrą powieścią. Szczególnie, gdy włącza się mi się mój aspołeczny tryb, kiedy to denerwuje mnie każdy, kto nie jest bohaterem literackim. Zawijam się wtedy w ciepły koc ("kocyk nie pyta, kocyk rozumie") i, z gorącą herbatą pod ręką, czyta...

Bardzo lubię budzić się wcześnie. Może to brzmieć nieco dziwnie, szczególnie biorąc pod uwagę moje problemy z porannym wstawaniem i ogólne zamiłowanie do właściwej ilości snu, ale to jedna z tych rzeczy, którym zwyczajnie nie da się zaprzeczyć. Często, mając świadomość, że przed zajęciami mogłabym pospać godzinę dłużej, ja jako Mróz, specjalnie wstaje wcześniej. Ma to związek z moją celebracją śniadania, ponieważ nic tak nie wpływa na cały dzień, jak jego właściwe rozpoczęcie. Gdy już uporam się z kanapkami, przychodzi czas na herbaciane czytanie. Polega to na tym, iż szukam w internecie tekstu, który starczy mi na spokojne dopicie filiżanki...

Wakacje, przez ludzi pałających się szeroko pojętym dziennikarstwem, zwykły być określane mianem 'sezonu ogórkowego', w którym to nic ciekawego się nie dzieje. Świat zdaje się przyhamowywać na ten krótki okres, po to, by wypocząć przed pracowitą jesienią. Wówczas mają prawo dojść do głosu projekty nieco mniej ambitne, skierowane w gusta fanów łaknących rozrywki. W ciągu ostatniego tygodnia, furorę w internecie robią filmiki gwiazd, celebrytów i innych popularnych ludzi, wylewających na siebie wiadra z wodą schłodzoną kostkami lodu w zdecydowanie słusznej ilości. Zainteresowałam się tą sprawą ze względu na obecność w znacznych ilości środków c...

Witajcie moi wierni czytacze. Powiało Chłodem już blisko trzy miesiące gnieździ się w internecie. Przez ten czas odwiedzaliście mnie, nabijając licznik wyświetleń. Dziś właśnie cyferki wskazały magiczną liczbę 1 444, która aktywowała zapowiadany już przeze mnie konkurs. O co dokładnie chodzi, za raz się dowiecie.

image

Nie, ten pan nie jest tu przypadkiem. Jego obecność jest ściśle związana z konkursem. Poza tym proszę o wybaczenie jakości zdjęcia. Mnie jako Mrozowi zachciało się rysować na formacie A3, którego, dostępny skaner zwyczajnie nie ogarnia, dlatego też musiałam posiłkować się aparatem. Na dość nietypowy kolor skóry też możecie narzek...

Nic tak bardzo nie popycha nas w stronę życia jak bliskość śmierci. Nic innego też nie wzbudza w człowieku tylu refleksji. Jednego dnia publikujesz artykuł o filmach na niepogodę ducha, by parę godzin później dowiedzieć się, że depresja przyczyniła się do śmierci wspaniałego aktora. Może wy do swoich list wybraliście "Panią Doubtfire", "Hooka", "Jumanji" czy "Flubbera", po to by jego twarz, jego niesamowite poczucie humoru odganiały Wasze smutki. I co teraz? Jak teraz je oglądać, wiedząc, że człowiek, który je współtworzył, nie poradził sobie z własnymi demonami? Podziwiać go, za to, że wytrzymał tak długo, czy raczej potępiać za słabość? A c...

Każdego z nas czasem dopada chandra. Gorszy dzień, kiedy cały dobry humor z nas ulatuje i mało co jest nam go w stanie poprawić. Wszyscy to znamy. Blisko zaznajomione z tym są szczególnie kobiety, gdyż ten odmienny stan świadomości potrafi je nawiedzać przynajmniej raz w miesiącu. Niby to coś normalnego, jednak problem pojawia się, gdy brak wewnętrznego szczęści i zadowolenia z życia przedłuża się. Nie dość, że może to całkowicie uprzykrzyć nam istnienie, to jeszcze prawdopodobnie sprowadzi na nas ciężką chorobę, wtedy już tylko leki, terapie, grupy wsparcia. Nim do tego dojdzie, trzeba się nauczyć radzić sobie z gorszym nastrojem, znaleźć sw...

Wszystko się zmienia. Świat nieustannie gna do przodu, a nowe technologie zalewają świat wypierając stare, dobrze nam znane rzeczy. Gdy Gutenberg wynalazł prasę drukarską i ruchomą czcionkę, chciał tylko przyspieszyć pracę kopistom, a tym samym zmniejszyć cenę książek. Chyba nawet nie spodziewał się, jak bardzo jego wynalazek wpłynie na obraz współczesnego świata. Jednak, niczym kiedyś gliniane tabliczki, tak dziś papierowe księgi, powoli odchodzą do lamusa, by zostać zastąpione przez cyfrowe ciągi danych. Jest to proces długotrwały i jeszcze przez wiele kolejnych dziesięcioleci, powieści w formie połączonych, własnoręcznie przerzucanych kart...

Miała być przerwa. Wakacje i wieczorne chwile z książką. Chyba jednak nie potrafię odpoczywać od pisania. Miałam nie pisać recenzji, ale wręcz nie mogę się powstrzymać, żeby tego nie zrobić. Nie w tym wypadku. Chociaż to może bardziej los zadecydował, gdyż pozwolił mi dotrzeć do informacji, którą zapragnęłam się podzielić ze wszystkimi ludźmi. Na portalu Kawerna pojawiła się notka o tym, jakoby studio Warner Bros zakupiło prawa do całego cyklu książek Anne Mc Caffrey pt.: "Jeźdźcy smoków z Pern", przymierzając się tym samym do stworzenia wielkiej serii opartych na nich filmów! Potem, okazało się, że wcześniej ta nowina była dostępna na po...

Witajcie!

Jak już mogliście spostrzec, w wakacje znacznie spadła liczba wpisów opiniotwórczych, na rzecz przyjemniejszych, lżejszych, dużo krótszych i bardziej obrazkowych. Prawda jest taka, że choć w teorii ja jako Mróz, w przerwie pomiędzy semestrami powinnam mieć więcej czasu na swoje, małe projekty, to niestety tak nie jest. Nie zostawiłam sobie marginesu czasu na niespodziewane zlecenia, przez co dzisiejszy wpis wygląda tak a nie inaczej. Nie myślcie, że się obijam i o Was zapomniałam, co to, to nie. Zwyczajnie miałam bardzo pilne teksty do napisania, których termin wręcz dyszał mi w szyję. Co z nich wynikło, opowiem innym razem. Poz...